Radna i dyrektor Wioletta Pal o strajku: Protest jest absolutnie polityczny

Radna i dyrektor Wioletta Pal o strajku: Protest jest absolutnie polityczny

Miejska radna Wioletta Pal, a zarazem dyrektor szkoły w Kodrębie odniosła się na swoim Facebooku do trwającego strajku nauczycieli.

Wygranych brak.
Nim opadnie kurz, a szybko i łatwo nie będzie, na gorąco kilka moich spostrzeżeń. Moich osobistych - dyrektora szkoły, samorządowca, wychowawcy. Wychowawcy, bo wszyscy wychowujemy. I dyrektor, i nauczyciel i pracownik obsługi. Wszyscy.

Protest jest absolutnie polityczny. To oczywiste. To obrzydliwa, cyniczna, brudna gra, w której idzie…, no właśnie, o co?. Wielu naiwnie wierzy, że chodzi o jakość edukacji, dobro ucznia, zarobki pracowników oświaty. Nic bardziej mylnego. Jedna i druga strona kalkuluje, robi sondaże, podkręca śrubę. Jedna i druga strona prowadzi nieczystą grę, wciągając w to nas wszystkich. Liczy się władza. Jedni chcą ją utrzymać, drudzy – przejąć. Do rozgrywanej na naszych oczach partii szachów usiedli wytrawni gracze. Jedni, na długo przed strajkiem przygotowali strajkowe gadżety, drudzy robili sondaż za sondażem by upewnić się, gdzie przebiega linia podziału. I tak – ci z gadżetami nie mieli zamiaru dogadać się z rządem, drudzy – po analizie sondaży wiedzieli, że strajkujący to w większości nie ich elektorat.

Na strajku tracimy wszyscy. Wszyscy bez wyjątku. Za chwilę w rozsypce będą międzyludzkie relacje (o ile już do tego nie doszło). By atmosfera (przynajmniej w szkole, którą ja zarządzam) wróciła na właściwe tory, potrzeba tygodni. Patrzymy na siebie z podejrzliwością i w myślach zadajemy pytanie: po której stronie jesteś? Ja – w pierwszej kolejności po stronie ucznia, w drugiej, po stronie pracownika. Z rozmysłem użyłam słowa pracownik, wśród nich są nauczyciele i pracownicy obsługi, o których nie możemy zapominać. Tak się składa, że ani bez jednych, ani bez drugich i trzecich, szkoła nie istnieje. I kolejny, bardzo ważny element układanki – rodzice. W mojej szkole – wyrozumiali i cierpliwi. Bardzo Wam za to dziękuję.

Czego mi brakuje? Tego, by każda ze stron stanęła w prawdzie. By skończyły się manipulacje i socjotechniczne triki, a rozpoczęła uczciwa, rzetelna dyskusja o edukacji. Te państwa, które uznają ją za priorytet – odnoszą sukcesy (na wielu polach).

Czego mam dosyć? Cynizmu i obłudy. Jak w szkołach udało się przeprowadzić egzaminy gimnazjalne – sukces ministerstwa. Gdyby się nie udało – porażka dyrektora! Niech kładzie nieudacznik łeb pod topór! Mam dosyć utyskiwania, że przeładowana i nieżyciowa jest podstawa programowa (choć bezsprzecznie tak właśnie jest). W tych żalach i pisanych manifestach, na plan pierwszy wysuwa się oczywiście troska o ucznia. No nie łykam tej mowy – trawy! Znam w Polsce szkoły (jedna z nich jest najlepszą na świecie), które realizują tą samą podstawę programową. Uczniowie piszą ten sam egzamin, wypełniają ten sam arkusz. Są znakomicie przygotowani nie tylko do egzaminów. Już słyszę podnoszące się głosy: to przecież szkoła prywatna! Tak prywatna, ale nie zmienia to faktu, że podstawa jest ta sama (choć metody nauczania – zdecydowanie inne).

Chcę rozwiać też wątpliwości dotyczące straty finansowej, na którą narażają się strajkujący. Dlaczego nikt głośno nie mówi, że w obecnym stanie prawnym, nauczyciele (z dużym prawdopodobieństwem) odzyskają te pieniądze. Albo pod koniec grudnia, albo na początku stycznia wypłacony zostanie jednorazowy dodatek uzupełniający. W naszej szkole na pewno nie osiągniemy średnich wynagrodzeń (zresztą, podobnie jak w roku ubiegłym). Podkreślam już zostanie wypłacony – jeśli prawo w tym zakresie nie będzie zmienione.

Jaki będzie finał? Nie wygra nikt, a straty będą po jednej i drugiej stronie. Smutne jest to, że jak (kiedykolwiek) zaczynało robić się gorąco w oświacie, zawsze przy środowisku stawała opozycja. Wspierała, zapewniała, obiecywała. Jak ta opozycja dochodziła do władzy nagle zapominała o problemach polskich szkół i składanych deklaracjach. Tak zachowywała się PO, PiS, SLD i wszyscy inni. Po strajku, i po jesiennych wyborach będzie podobnie. Niestety.

Moje pobożne życzenia – są, zdecydowanie tak. Jako dyrektor, chcę mieć np. możliwość doboru kadry. Karta nauczyciela chroni słabych, nie promuje najlepszych. Nijakiego czy złego nauczyciela praktycznie nie można zwolnić. Lesera tym bardziej. Wybitnego – trudno zatrzymać w samorządowej szkole, choć takich też mamy. Dobremu nauczycielowi, z otwartą głową, nawet obecna podstawa programowa w niczym nie przeszkadza. Z całą mocą raz jeszcze podkreślę - powinna być zmieniona (byle nie przez urzędników).

Chcę, by każdy pracownik w szkole był godnie wynagradzany. Żeby nauczyciel miał pieniądze na to, by pójście na dobry spektakl, znakomity film. By nie musiał wybierać – kupić książkę, czy zapłacić rachunek za wodę. Żeby jego głowa naszpikowana była coraz to nowymi pomysłami na przeprowadzenie interesujących, porywających lekcji. By nie musiał zastanawiać się, czy wystarczy mu do pierwszego. Niestety, od nowego roku szkolnego moi nauczyciele pozostają na golutkich etatach. Golusieńkich. To i tak sukces, w wielu radomszczańskich szkołach podstawowych, będą mieli niepełne etaty.

Podsumowując. Wiem w jak okropnej sytuacji są nauczyciele, zwłaszcza teraz. I ci, którzy podjęli strajk, i ci, którzy do niego nie przystąpili. W miniony wtorek, na włosku wisiał egzamin gimnazjalny. Mogłam go przeprowadzić bo pięć nauczycielek nie przystąpiło do strajku i udało się posklejać zespoły nadzorujące. Dziękuję im za to bardzo. Z pomocą przyszli też znajomi i jak zwykle – niezawodni rodzice.

I już zupełnie na koniec – szkoła to wspaniałe, niezwykłe miejsce. Chciałabym, żeby tak o niej myśleli uczniowie, nauczyciele, pracownicy obsługi i rodzice. My po prostu szkole jesteśmy potrzebni. Bez tych wszystkich składowych, szkoła nie istnieje.

Teraz przeżywamy bardzo trudny czas. Strajkującym pracownikom oświaty życzę, by osiągnęli swój cel. By trud, który podjęli nie poszedł na marne. Niestety, w tym zakresie jestem pesymistką.

Wioletta Pal

Więcej o:
nauczyciele strajk znp

PRZECZYTAJ JESZCZE